Jedno studio, wiele filmów
2013|08|03
„- Trudno mówić o tożsamości Studia Munka. Każdy z nas jest raczej indywidualistą. Łączy nas jedno: chęć kręcenia filmów” – mówił Kocham Kino Cafe Arek Biedrzycki, jeden z reżyserów należących do studia skupiających młodych twórców.
Różnorodność – to hasło, które zdaje się przyświecać organizacji działającej pod egidą Stowarzyszenia Filmowców Polskich. Podczas tegorocznej edycji Dwóch Brzegów można było zobaczyć pięć filmów krótkometrażowych ich produkcji, z czego każdy został stworzony przez reżysera o zupełnie innej wrażliwości. Przypominający „Rzeź” Romana Polańskiego „Mazurek” to komediodramat rozgrywający się na przestrzeni jednego dnia. Na pozór zwykłe rodzinne spotkanie przeistacza się w festiwal odkrywania zaskakujących tajemnic. Z kolei „Częstotliwości drgań” bliżej do „Jesiennej Sonaty” Ingmara Bergmana. Młody reżyser opowiedział pełną emocji historię o trzech kobietach. Powracającej do domu po latach dziewczyna pragnie odzyskać córkę, której wychowaniem zajęła się jej babcia.
Studio Munka rzadko sięga po kino gatunkowe. “– Chyba zwyczajnie trudno zmieścić formułę horroru czy melodramatu w tych trzydziestu minutach, jakimi dysponowali młodzi twórcy” – mówił na spotkaniu dyrektor artystyczny Dariusz Gajewski. Najbliżej określonego gatunku byli Paweł Orwat w „Chłopcach” i Wojciech Kasperski w „Domu na końcu drogi”. Pierwszy korzysta z chwytów thrillera – dwójka nastolatków próbuje skanalizować swoje mrocznego żądze i zaczyna planować morderstwo. Finał okazuje się być jednak dla nich bardzo zaskakujący, podobnie jak dla głównej bohaterki filmu Kasperskiego. „Dom na końcu drogi” stanowi mieszankę melodramatu i surrealistycznego kina Davida Lyncha.
W filmach ze Studia Munka bardzo często pojawiają się też aktorzy znani z produkcji pełnometrażowych. Młodym twórcom udało się nawiązać współpracę m.in.: z Kingą Preis, Romanem Garncarczykiem i Mają Ostaszewską. Zamykający piątkę pokazywanych na Dwóch Brzegach filmów „128. szczur” porwał publiczność brawurową rolą znanego z „Wojny polsko-ruskiej” Bartłomiej Firleta. Aktor jako Paweł Burak musiał zmierzyć się z tradycyjnymi problemami młodzieży – szukaniem partnerki, wyprowadzeniem się z domu, zarabianiem pieniędzy. Film Jakuba Pączka to groteskowa historia pogrywająca z ciągłym poczuciem katastrofy i przywodząca nieco na myśl komedie Juliusza Machulskiego.
Twórcy ze Studia Munka nie posiadają wspólnego zdania na temat tego, jak powinien wyglądać dobry film. Podobnie jak ich patron Andrzej Munk, każdy swój projekt wykorzystują jako okazję do świeżego spojrzenia na polskie kino.
Dawid Rydzek, „Głos Dwubrzeża”