Wesoły człowiek pisze smutne piosenki
2013|08|02
Czy zapowiada się wielki powrót? Kto komu teksty pisze? I co nam dają ważne dla narodu dni? Niczemu nie zaprzeczono, więcej rzeczy potwierdzono, czyli Skubas na kozetce.
„Głos Dwubrzeża”: Twój horoskop mówi, że ten rok jest i będzie dla Ciebie strasznie pracowity i owocny. To co się dzieje?! Ostatnio zrobiło się o Tobie trochę cicho. Cisza przed burzą?
Skubas: Powiem tak, materiał na drugą płytę był już skończony bądź zaczęty – w zależności od punktu widzenia – już w zeszłym roku. Kawałków mam naprawdę sporo. Długo u mnie trwa samo pisanie tekstów, zbieranie ich i prawdopodobnie, gdyby one wszystkie były już gotowe, to płytę wydałbym w październiku zeszłego roku. Rok po debiucie, czyli szybko. Niektórzy mogliby powiedzieć, że zbyt szybko.
No to kiedy?
Ta płyta musi wyjść na początku przyszłego roku. Ze względu,… jakby to nazwać tak delikatnie…
Niedelikatną wersję też przeżyjemy!
Ten rok był dla mnie bardzo pracowity! Spodziewam się dziecka. Także w pewnym sensie, to bardzo płodny rok. Ale nie zgadzam się, że o mnie przycichło. Oznaczałaby to, że nie zajmujesz się muzyką, nie nagrywasz, nie grasz koncertów. A tych koncertów od września zagraliśmy prawie pięćdziesiąt. Ale faktycznie chciałbym już pograć trochę nowego materiału. Tu w Kazimierzu zagramy kilka nowych piosenek.
Doszły mnie słuchy, że jeden z tekstów pisze Ci Mela Koteluk.
Wysłałem Meli nową piosenkę, która powstała w piątek… A skąd Ty to wiesz? Już Ci się pewnie pochwaliła. Ten utwór nie jest w ogóle przewidziany na płytę. Z Melą się spotkałem przy okazji „Zakazanych piosenek”. I zapytałem, czy nie zechciałaby czegoś napisać, bo pisze fajnie i w taki sposób, w jaki ja bym nie potrafił. Jestem w jakiś sposób ograniczony, jeśli chodzi o pisanie tekstów. Potrafię napisać coś specyficznego dla mnie. Czasem jednak chodzi mi o coś innego, dlatego posiłkuje się pomocą innych.
Mówisz, że nie potrafisz, a jednak teksty na “Wilczymłyku” są bardzo dobre. Autobiograficzne?
Wydaje mi się, że tak. Był to okres mojej szczęśliwości. Moje życie zmieniło wtedy wektor. Ale czy smutne? Jaromir Nohavica powiedział kiedyś, że jak był wesoły to pisał smutne piosenki. I na odwrót. Wydaje mi się, że to jest kwestia wprawy. Nie zależy mi na tym, żeby to zawsze były moje teksty. A może po prostu jest to kwestia lenistwa…?
A „Zakazane piosenki” i powstanie warszawskie Twoimi oczami?
Wszystko, co najgorsze w II wojnie światowej odbiło się na Warszawie. Od siedmiu lat w niej mieszkam i chodzę po tych miejscach, i wszędzie czytam napisy na murach. Nie da się tego pominąć! Tak jak nie można zapominać o Auschwitz czy Majdanku.
A czy ten koncert to nie było takie wesołe mówienie o wielkiej tragedii?
Ludzie wtedy żyli, uśmiechali się. Jest to pokłon w stronę tych, którzy potrafili utrzymać uśmiech w tak ciężkich czasach. To jest godne naśladowania i obojętnie, czy mówimy w kontekście wojny, choroby czy zwyczajnej codzienności. Musimy z czegoś brać przykład. Mój dziadek opowiadał mi o wojnie mnóstwo rzeczy. I nigdy w życiu nie mówił o tym w sposób tragiczny czy krwawy, że zabijał, czy że jego koledzy umierali. Ci ludzie mają ogromną pogodę ducha – z kimkolwiek byś nie porozmawiał. I chyba właśnie tego nam brakuje, tego już nie będzie. Jesteśmy kompletnie innym pokoleniem.
Rozmawiał: Dawid Świeży, „Głos Dwubrzeża”