ZNAJDŹ W PROGRAMIE




Czy sprzedali duszę diabłu?

2013|07|29

Czym różni się artysta popkulturowy od artysty klasycznego? I jak, nie przekraczając cienkiej granicy, osiągnąć popularność a jednocześnie zachować kulturową odrębność?

news 100 golymy_rekoma„Gołymi rękoma” to historia nietuzinkowa a, o dziwo!, zapomniana. Przynajmniej w szerszym obiegu. Dimitri Mitropoulos – grecki dyrygent związany z Minneapolis Symphony Orchestra i Filharmonią Nowojorską, znany był z dyrygowania wyłącznie rękoma, bez użycia batuty. Jego burzliwą karierę zakończyła równie niespodziewana śmierć. I zapewne historia ta odeszłaby w niepamięć, gdyby nie Giorgos Skevas.


Reżyser przeniósł hermetyczny świat muzyki klasycznej na szklany ekran, nadając mu nową barwę. Może nie warto się spierać o jeden słuszny kierunek rozwoju – może nieodłącznym elementem kultury wysokiej jest jej przeplatanie się z kulturą popularną. Efekty zobaczymy dzisiaj o godz. 19:30 w Energetycznym Kinie PGE.

Z całą pewnością kultura popularna nie powinna zniknąć. Jest potrzebna, choćby i dlatego, by kultura wysoka czuła swoją odrębność. Coraz więcej artystów klasycznych (np. Siostry Labeque, Dimitri Mitropoulos, 2Cellos) uświadamia sobie, że popkultura to nie tylko idące za nią zagrożenia, ale i liczne możliwości. Twórcy wykorzystują ją jako środek przekazu – nad wyraz skuteczny – co zaowocowało nie tylko wzrostem ich popularności, ale i zwiększonym zainteresowania kulturą wysoką. W połączeniu z awangardą potrafi przynieść wymierne korzyści. Sama kultura to twór, który wciąż się zmienia i ewoluuje – szczegóły z życia odczytane z prywatnej korespondencji Dimitriego Mitropoulosa nakładają się na fakty  związane ze sferą publiczną jego działalności. Materiały archiwalne zyskują nowe życie dzięki współczesnej formie narracji.

Pytanie tylko, czy w przypadku „Sióstr Labeque” oraz filmu „Gołymi rękoma” taki flirt z kulturą popularną automatycznie nie powoduje utraty jakiejkolwiek przynależności do świata kultury wysokiej? O ile ta pierwsza jest otwarta na wszelaką współpracę, to druga – przynajmniej do tej pory – była jej raczej przeciwna. Choć może granica ta ulega ciągłym zmianom, a kulturze wysokiej coraz bliżej do popkultury? I może wyjdzie jej to na dobre… Z popkulturą, po prostu, nigdy nic nie wiadomo.

Dawid Świeży, „Głos Dwubrzeża”