Przygoda Carlo di Carlo
2013|07|30
Włoski reżyser, krytyk filmowy i przyjaciel Michelangelo Antonioniego pojawił się na Dwóch Brzegach. Już dziś w samo południe zobaczymy jego dokument – „Antonioni o Antonionim”. Złożyły się na niego nieznane wypowiedzi twórcy „Powiększenia”.
Głos Dwubrzeża: Zajmuje się Pan twórczością Michelangelo Antonioniego od bardzo wielu lat. Czy jego filmy potrafią Pana wciąż czymś zaskakiwać?
Carlo di Carlo: Najbardziej zaskakujący jest oczywiście styl Antonioniego, jego sposób narracji i to, w jaki sposób konstruował i rozwijał swoje opowieści. Antonioni dokonał w kinie przewrotu. Zaproponował zupełnie nowy rodzaj filmowej narracji i konsekwentnie go rozwijał, od pierwszego aż do ostatniego filmu.
Był Pan przyjacielem Antonioniego, ale też do dzisiaj pozostaje Pan znawcą jego twórczości.
Zaczynałem jako krytyk filmowy, organizowałem także przeglądy filmowe. Później poświęciłem się głównie badaniu twórczości i życia Antonioniego. Napisałem na ten temat 10 książek, właśnie kończę kolejną.
Kluczowe dla Antonioniego tematy, takie jak alienacja, kryzys komunikacji między ludźmi i krytyczne spojrzenie na nowoczesną kulturę zachodnią są aktualne również dzisiaj. Kiedy jego późniejsze filmy wchodziły na ekrany, wzbudzały mieszane uczucia, być może widzowie nie byli przygotowani do ich odbioru. Czy myśli Pan, że młode pokolenie może ponownie odkryć jego twórczość?
Antonioni bardzo skupiał się na uczuciach. Oczywiście, że inaczej odczuwamy poszczególne rzeczy w różnych czasach. Podobnie jak kontemplujemy naturę i przyglądamy się pewnym sprawom, zawsze czynimy to na nowo, jakby po raz pierwszy. Myślę więc, że kino Antonioniego jak najbardziej czeka na świeże spojrzenie i znakomicie oddaje ducha także dzisiejszych czasów.
Jak określiłby wpływ Antonioniego na obecne kino?
Na równi z Jean-Luciem Godardem, który zrewolucjonizował technikę filmową, Antonioni zmienił oblicze kina i sposób opowiada historii. Filmowy modernizm, którego był przedstawicielem, niezwykle wpłynął na całokształt współczesnego kina. Nie da się jednak wskazać na konkretnych twórców, którzy inspirują się kinem Antonioniego, ponieważ te inspiracje są trudno uchwytne, a wpływy się przenikają.
Był Pan przyjacielem Antonioniego i miał rzadką okazję poznać go nie tylko jako reżysera, ale także jako człowieka. Jakby go Pan opisał?
Mimo, że Antonioni wydawał się osobą bardzo poważną i zamkniętą w sobie, zawsze uważałem, że jest obdarzony niesamowitym poczuciem humoru. Będzie można zobaczyć go od tej strony podczas „Lekcji kina”, kiedy to w moim filmie „Antonioni o Antonionim” reżyser będzie mówił o sobie przez ponad 50 minut
Film miał premierę na festiwalu w Wenecji. Jak został odebrany w ojczyźnie Antonioniego?
Został bardzo dobrze przyjęty. Zwłaszcza dlatego, że jest to ostatnia szansa, żeby posłuchać, co Antonioni mówił o sobie oraz o kinie i kulturze.
W jaki sposób zdobył Pan materiały do tego filmu?
Mam w swoim archiwum nagrania wszystkich wystąpień Antonioniego, jakie pojawiły się w telewizji. Kiedy Antonioni zmarł (a dodam, że wcześniej cierpiał przez wiele lat na chorobę, która nie pozwalała mu mówić), stwierdziłem, że doskonałym pomysłem będzie oddać mu głos na ekranie. Film przedstawi go w zupełnie innym świetle, inaczej niż jest zwykle postrzegany. Będzie mówił o swoich uczuciach i przeżyciach. Wypowiedzi Antonioniego złożą się w jego portret, pokazujący jaką osobą był naprawdę.
Pozostaje mi wyrazić nadzieję, że jedna z Pańskich książek ukaże się niebawem w polskim przekładzie.
Może tak się stanie (śmiech). Tymczasem cieszę się, że mogłem przyjechać do Polski ze swoim filmem.
Rozmawiał: Sebastian Smoliński, „Głos Dwubrzeża”