Szatańskie ziele
2013|08|01
Skubas dotarł chyba do wszystkich muzycznych rejonów, począwszy od hip hopu, na elektronice skończywszy. Wybrał miejsce, gdzie grunge spotyka się z folkiem. Życie Radosława Skubaja podzielić można na dwa etapy.
Początki jego kariery odebrać można jako poszukiwanie samego siebie. Skubas odnajdywał się w każdym z muzycznych gatunków – drum’n'bass, hip hop, r’n'b, czy elektronika. Żaden jednak nie okazał się na tyle interesujący, by zatrzymać go na dłuższy czas. Czerpał inspiracje od kogo tylko mógł: Smolika, Noviki, Matta Kowalsky’ego, Kayah i Envee. Gdy osiągnął już pełnię muzycznej samodzielności, na rynku pojawiło się “Wilczełyko”.
Płyta tajemnicza, jak sam powiedział: „szatańska”, nawiązująca do słowiańskich korzeni. Nie usłyszymy tutaj generowanego komputerowo dudnienia. Wszelkie elektroniczne kompozycje ustępują miejsca ciepłemu, lirycznemu wokalowi i akustycznemu dźwiękowi gitary. Skubas skupił się na słowie i niebanalnej konstrukcji tekstów. Przyznaje, że wenę czerpie ze wszystkiego: ze swoich przeżyć, rozterek i emocji, z muzyki, której słucha i ludzi, których spotyka. Składając to wszystko w jedną całość otrzymujemy jeden z najgłośniejszych debiutów 2012 roku.
Skubas proponuje słuchaczom muzykę autentyczną i osobistą, odcinającą się od popowych falsyfikatów. To pierwszorzędne polskie piosenki, będące swoistym powrotem do prostoty, w których wokal perfekcyjnie cieniuje emocje, stroniąc od banalnych rozwiązań i niepotrzebnego przepychu. Skubasa usłyszymy dzisiaj o godz. 21 w Klubie Festiwalowym Perła.
Dawid Świeży, „Głos Dwubrzeża”