2013|08|01
„- Nas, Polaków, tworzy historia, także w kinie” – mówi w rozmowie z „Głosem Dwubrzeża” Janusz Wróblewski, krytyk filmowy.
„Głos Dwubrzeża”: Dziś na Dwóch Brzegach spotkanie z twórcami „Miasta ‘44”, kolejnego już filmu o powstaniu warszawskim. Jest szansa na dobry film historyczny?
Janusz Wróblewski: Mam nadzieję, że to będzie równie udany albo jeszcze lepszy film niż „Sala samobójców”. Jan Komasa swoim pierwszym filmem udowodnił, że jest człowiekiem myślącym niezwykle współcześnie. Rozumie młodych ludzi i nękające ich problemy. Można mieć jedynie wątpliwość, czy ta jego wrażliwość będzie odpowiadała wrażliwości młodych ludzi sprzed ponad pół wieku. Pokolenia od zawsze się od siebie różnią, wyznają inne wartości. Komasa przeczytał ponoć wszystkie książki na temat powstania. Wierzę, że wie, co robi, biorąc się za ekranizację tego wydarzenia. Bo, że to jest temat skomplikowany, trudny, bolący od kilkudziesięciu lat wielu Polaków – to jasne. Myślę, że potrzebujemy świeżego spojrzenia.
Ale czy Jan Komasa nie jest na taki film zwyczajnie za młody?
Robi się przecież filmy o XVIII czy XIX wieku i nie ma problemu. Nie ma monopolu na opowiadanie o historii tylko przez własne przeżycia. Istotne jest to, czy ktoś ma coś nowego do powiedzenia. Dlatego tematyka historyczna stale wraca i cały czas jest fascynująca, bo kolejne pokolenia odkrywają swoje własne w tym temacie sprawy. Nie chodzi o oddanie prawdy, bo jednej jako takiej oczywiście nie ma. Szukamy w nich prawd na miarę własnego pokolenia, losu i tego, co nas dziś interesuje. Te filmy powstają, by w lustrze dawnych czasów przyjrzeć się współczesności.
więcej..